Simonis w Polsce

28 04 2008

Na zaproszenie Mak Marketing w Polsce gościł manager belgijskiej firmy Iwan Simonis S.A. Jean-Francois Schmitz. Dla każdego kto interesuje się bilardem nazwa Simonis jest znana - najlepsze sukno na świecie. Belgowie zaczęli je tkać ponad 300 lat temu. Dzisiaj wyłącznie na Simonisie gra się mistrzostwa świata, Europy, Azji i kilkaset mniejszych turniejów. W Polsce Simonis jest oficjalnym suknem mistrzostw kraju i I ligi. Każdy kto chce marzyć o sportowych sukcesach wie, że musi na tym suknie trenować. Gość z Belgii w rozmowie ze mną analizował sytuację w sporcie bilardowym w Polsce i Europie Wschodniej. Ustaliliśmy, że sukno Simonis będzie oficjalnym suknem Grand Prix Polski WiK POL TOUR.  Wiele w tej sprawie nie trzeba zrobić. W większości najlepsze polskie kluby mają to sukno. Tam gdzie jeszcze nie ma Simonisa postaramy się to zmienić. Myślę, że warto, bo poziom jaki prezentują najlepsi nasi zawodnicy wymaga aby grali na suknie najwyższej klasy.

Marcin



Wielki Radek

23 04 2008

Kielce 23.04.2008

Czy można powiedzieć o zawodniku, że jest “wielki” jeżeli zajął 9 miejsce w mistrzostwach świata? Otóż tak, gdy styl w jakim to zrobił był wspaniały. A tak własnie Radek Babica wystapił w Emiratach Arabskich. W sporcie ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. Babica dokładnie zagrał w pierwszym meczu z zawodnikiem gospodarzy. Do 5:0 nie popełnił żadnego błędu. Wyluzował trochę przy 7:2 i zrobiło sie 7:4. Ale to na tyle. Zwyciężył 8:4. Potem był wielki Oliver Ortmann z Niemiec. Dwukrotny mistrz świata, trzydziestoparokrotny mistrz Europy. Gdy Radek uczył się układać bile w trójkącie Ortmann wygrywał największe turnieje. Ostatni raz spotkali się w mistrzostwach świata w 14/1 w USA. Było to w 2007 roku i wtedy Ortmanna nikt nie zatrzymał. Radek próbował, ale “Machine” sięgnął po złoto. Teraz Babica wziął rewanż. Wygrał 8: 6, ale co ważne w tym meczu popełnił 1 błąd. Pojedynek z Japończykiem Kawabatą to kolejny popis naszego zawodnika. Minimalna lista błędów i perfekcyjne wykorzystanie potknięć rywala.   Ostatecznie żelazne nerwy Radka pozwoliły mu wygrać 10:9.  Mecz o wejście do ćwierćfinału nie układał się po myśli Polaka. Raz do łuzy wpadła biała bila z rozbicia, raz pomyłka na wbiciu i raz ześlizgnął się kij po bili. To wystarczyło Filipińczykowi Kiamco wejść do grona ośmiu najlepszych graczy w odmianę 8-bil. Babica w tym gronie już kiedyś był. Tym razem się nie udało, ale za styl w jakim zagrał należą się mu słowa podziękowania.

Byłem od początku kariery tego zawodnika. Wiem jak trudno było przekonać moich kolegów z kierownictwa Polskiego Związku Bilardowego, że należy w niego zainwestować. Ale Radek pokazał, że na to zaufanie potrafi zapracować. I chociaż wielu polskich zawodników  próbowało się przebić na bilardowym rynku, on ma największy międzynarodowy dorobek i szacunek. Wierzę, że jego determinacja pozwoli nam cieszyć się z kolejnych sukcesów tego sportowca.

Marcin Krzemiński



Piramida w Euro Sport.

21 04 2008

Kielce 21.04. 2008

W tym roku będą przynajmniej dwie relacje z turniejów w ruską piramidę w Euro Sport 2. Na prośbę kolegów z Rosji podjąłem się rozmów z najpopularniejszym sportowym kanałem, które najprawdopodobniej zakończą się sukcesem. Z Paryża otrzymałem pozytywną odpowiedź.  W październiku w Moskwie odbędzie się Puchar Kremla. Impreza o unikalnym na świecie charakterze. Gdzie bowiem w bilard zagrano w pałacu prezydenckim? Pula nagród wyniesie 100.000 dolarów, a zawodnicy będą rywalizowali w dwóch turniejach-jeden w piramidę, drugi w poola - 9-bil. Uczestnicy otrzymają imienne zaproszenia. Z pewnością będzie miejsce dla Polaka.

Kolejna relacja przeprowadzona zostanie z mistrzostw świata w piramidę zaplanowanych na listopad w Sant Petersburgu.  W maju prezes Międzynarodowego Komitetu Piramidy przylatuje do Polski, gdzie omówimy warunki udziału francuskiej telewizji w tym przedsięwzięciu.

Jeżeli w czerwcu w Paryżu podpiszemy kontrakty to zostanę osobą, która pierwsza wprowadziła piramidę na Euro Sport. Całkiem sympatycznie. 

Niestety nie udało się podpisać umowy na relacje z Dynamic Billard Best of the East. Koszty przerosły możliwości finansowe moich partnerów. No cóż, z Łodzi będzie relacja w TELE 5, a w Bułgarii i na Ukrainie lokalne krótkie serwisy.

 Marcin



Bilard na wesoło - Tajwan cz.1

17 04 2008

Kielce 17.04.2008

Kilka ciężkich tematów mamy poza sobą więc postanowiłem, że co pewien czas  opiszę prawdziwą pogodną historię.

Był rok 1997. Pierwszy polski zawodnik dostał nominację na mistrzostwa świata juniorów. Trafiło się, że szczęśliwiec, 18-letni Paweł Rogalski z Poznania, poleciał ze mną na Tajwan. Dodać należy, że nigdy wcześniej nie graliśmy w tak odległej krainie.

W tamtym czasie LOT za 4.500 zł sprzedał nam bilet na trasie Warszawa -Bangkog, a dalej chińskimi liniami lecieliśmy do Taipei. Paweł był podekscytowany lotem i bardzo się ucieszył, gdy po starcie otrzymał upominek od przewoźnika. Ponieważ siedział za mną nie widziałem co dostał, ale podarunek szybko schował i na pytanie o rodzaj prezentu niewyraźnie mruczał coś pod nosem. Gdy kolejny raz go zaatakowałem pytaniem pokazał ” zdobycz”. LOT drobnego 18-latka obdarował zestawem - “Lot dla dzieci”. Paweł dostał kredki i kolorowankę!!!!! Przez wiele godzin oczy mieliśmy pełne łez ze śmiechu.

Po wylądowaniu w Taipei mieliśmy się zgłosić do hotelowego stoiska firmowego na lotnisku, gdzie zgodnie z pismem otrzymanym od organizatora czekać miał na nas bezpłatny transport do miejsca zakwaterowania. Pomimo zmęczenia szybko odnaleźliśmy stanowisko Asia World Plaza Hotel, a tutaj sympatyczny jegomość otworzył księgę zapisaną chińskimi znakami i  stwierdził, że na liście do przewozu nas nie ma i koniec. Nie ukrywam, że trochę nas to przeraziło, bo była godz. 23.20 a my pierwszy raz byliśmy w Azji i to w mieście, które liczy ponad 10.000.000 ludzi. Po długich debatach chiński kolega nagle wskazał na zygzak i rzekł, że jest moje nazwisko, ale transport nie jest bezpłatny. Na duszy zrobiło sie nam lepiej, ale po odpowiedzi ile mamy zapłacić entuzjazm nam opadł. Cena brzmiała 1.500 dolarów. Na cały wyjazd ( hotel, wyżywienie, dojazdy lokalne) miałem dla nas może 1.800 doladów USA. O zapłacie 1.500 za przejazd nie mogło być mowy. W wyobraźni widzieliśmy jak pieszo w nieznanym kierunku wędrujemy w poszukiwaniu hotelu. Dzisiaj jest to trochę śmieszne, ale wtedy nie było nam do śmiechu. Nie ustając w próbie znalezienia cenowego kompromisu poprosiłem przedstawiciela hotelu o dokładne napisanie ostatecznej kwoty do zapłaty. Napisał 1.500 $ i tutaj narysował jakiś zygzak. Ten zygzak był naszym wybawieniem. Okazało się, iż to nie dolary USA, a tajwańskie, czyli do zapłaty było ok. 150 zł. Pełni szczęścia wyraziliśmy zgodę na taką sumę i już kilka minut później w lśniącym mercedesie 500 elegancko ubrany kierowca w białych rękawiczkach wiózł nas do hotelu. Tam czekał nas kolejny stan przedzawałowy. Ale o tym w kolejnym odcinku.

 Pozdrawiam

 Marcin



Polacy po milion dolarów

13 04 2008

Kielce 13.04.

Mamy kolejny sportowy sukces. W elicie walczącej w tegorocznych mistrzostwach świata nie zabraknie Polaków. Pierwszym, który załatwił sobie przepustki był Radek Babica. Już ma nominację na mistrzostwa w 8-bil ( jedzie do Emiratów Arabskich w najbliższą środę- 16.04). Na przełomie września i października czeka go start na Filipinach w 10-bil, a miesiąc później najprawdopodobniej w Indonezji powalczy w 9-bil. Łączna pula nagród w tych turniejach wyniesie 1.000.000 dolarów!!!!. To jeszcze nie wszystko. Jeżeli Amerykanie potwierdzą organizację w czerwcu mistrzostw w 14/1 to Radek jako zdobywca europejskiego medalu w tą odmianę pojedzie także do USA.  Do Indonezji Babicy potowarzyszy Tomasz Kapłan, który awansował na 23 miejsce rankingu Euro Tour. Jeżeli nie spadnie poza 30-tkę po zawodach w Niemczech, to zagra również na Filipinach. Kapłanowi zabrakło punktów, by awansować do prestiżowego turnieju w Qatarze. Tam czeka na sportowców 150.000 “zielonych”. Babica pojedzie więc samotnie.

Szkoda, że podobnie jak w ubiegłym roku na finiszu nie wytrzymał presji Mateusz Śniegocki. Gdyby lepiej zagrał we Włoszech (Euro Tour) powiózłby trzecią koszulkę z orłem do Azji. Niestety 49 lokata  Castel Volturno i ostatecznie 35 miejsce w europejskim rankingu nie dają nominacji.

Nadal nie ma szczegółów World Cup of Pool, organizowanego przez Matchroom Sport. Ten turniej parami odbywał się w Europie, ale z przecieków wiem, że bardzo walczą o niego Chińczycy. Tam nas jeszcze nie było. W obecnym układzie w  polskim duecie zobaczylibyśmy Babicę i Kapłana. O kwalifikacji decyduje bowiem pozycja w rankingu EPBF.  

Trzymam kciuki za naszych i mam nadzieję, że ten rok da minimum jednemu bilardziście PZBil bogate finansowe plony.

Marcin



Samobójcy !!!!

8 04 2008

Kielce 08.04.2008

Każde żyjące stworzenie stara się zbudować wokół siebie otoczenie pozwalające mu funkcjonować w jak najlepszych warunkach. Od najwyższego na drabinie ewolucyjnej -człowieka-oczekiwania są podobne. Tymczasem patrząc na dużą grupę naszych bilardzistów mam odmienne wrażenie. Albo w ewolucji coś nawaliło, albo kierują nimi myśli samobójcze!!! Bo jak inaczej można nazwać to co robią. Na polskim rynku jest kilkadziesiąt firm, które handlują sprzętem bilardowym. Znam wielu i wiem, że na sporcie bilardowym, na pracy Polskiego Związku Bilardowego i klubów zrobili dobre pieniądze. Nie mają jednak najmniejszej ochoty, by część zarobku przeznaczyć na sport. Fajny układ. Ktoś inny pracuje, promuje i rozwija a ja zbieram kasę. Czym więcej on pracuje tym ja mam lepiej. Rewelacja!!!! Gdzie jednak w tym sens, gdzie logika. Pracujący albo są filantropami, albo powinni się stuknąć w głowę i wystawić rachunek. Zobaczmy kto realnie pomaga naszemu sportowi. Z analizy budżetu PZBil wychodzi, że numerem 1 jest firma WiK z Kostkowic. Nie tylko wspierała sport żywą gotówką, ale także finansowała wydawanie gazety “Bilard Sport”, dostarczała stoły na najważniejsze imprezy i dotowała nagrody ligowe. WiK, którego wielkie zasługi kilku oszołomów próbuje dyskredytować zawsze był partnerem stabilnym i wiarygodnym. Na drugim miejscu rankingu wspierających Związek jest Mak Marketing z Kielc. Moja firma nie tylko organizuje imprezy wyczynowe, ale także finansuje działania sportowe. Robi to zarówno na rynku lokalnym ( Świętokrzyskie Stowarzyszenie Bilardowe) ale także centralnie. Gdy w 2007 roku zabrakło pieniędzy na wysłanie reprezentacji  na I European Games  bez wahania dołożyłem pieniądze, bo nieobecność Polaków w tej imprezie byłaby klęską.  Sponsorujemy najlepszych: Radosława Babicę i zespół Nosan Kielce, ale także początkujących- szkolną drużynę z Kielc. Cieszę się, iż duża grupa to docenia i dokonuje zakupów właśnie w Mak Marketing. Jest mi miło, że od roku 2004 wydaliśmy dla naszych stałych klientów ponad 1.600 kart rabatowych. W zestawieniu PZBil dalsze miejsca zajmują: Oskar Wrocław i Bill Kros Krosno. To firmy o ugruntowane handlowej pozycji, które także rozumieją znaczenie sportowego bilarda. Pierwsza z nich patronuje Klubowemu Pucharowi Polski, a druga m.in.sponsoruje Tomasza Kapłana.  Na dzisiaj dalej mamy wielką dziurę. Są oczywiście chętni, ale “troszeczkę” bez wyobraźni. Najlepiej za 1.500-2.000 zł ( albo kilka chińskich standardowych kijów) oczekiwali by wawrzynowego lauru. Te propozycje nie tylko obrażają PZBil, ale przede wszystkim grających i działaczy klubowych. Nie dajcie się ogłupić!!!! Nie sprzedawajcie się za kilka “srebrników”. Jestem pragmatykiem i wiem, że ten apel może być waleniem głową w mur, ale jeżeli chociaż kilka cegieł poruszy to już dobrze. Kupujcie u tych, którzy budują Wam szansę na sukces, albo wymagajcie od innych godziwej zapłaty. Przez lata kierowania Związkiem (PZBil) odbyłem setki biznesowych rozmów i w pewnym momencie powiedziałem dosyć!!! Dosyć traktowania nas jak żebraków i idiotów!!!! Dosyć bzdurnych propozycji i oferowania nam miernego sprzętu obudowanego nadętą reklamą. Można g……. zawinąć w papierek, ale cukierkiem nie będzie!!!!

Zapraszam do przemysleń i  życzę udanych zakupów.

Marcin 



Fair Play w Biznesie

3 04 2008

Kielce 03.04.2008

Czarna fala powraca. W bilardowy biznes wpełźli ludzie o niskiej kulturze i moralności. Na polskim rynku niewiele wartym towarom próbuje się zrobić promocję opartą na fałszywych danych. Kampanie reklamowe budowane są na tzw. czarym piarze. Pomówić konkurencję, oszukać klienta, stworzyć wokół własnej firmy otoczkę wielkości. A wszystko to wielka lipa!!!! Lipa, która niestety przy niewielkiej znajomości rynku jest kupowana przez naiwniaków.

 Przez ostatnie 13 lat pełniąc kierownicze funkcje w polskim sporcie bilardowym miałem okazję przyjrzeć się pracy branży bilardowej. Z dużą sympatią spotykam się z kilkoma szefami firm. To bardzo solidni biznesowi partnerzy i inteligentni ludzie. Można na nich polegać, a towar który oferują  potrafią rzetelnie zaprezentować. Cieszę się ,że ich poznałem i z częścią dzisiaj robię interesy. Nie chodzi tutaj wyłącznie o firmy krajowe. Mam partnerów w Belgii, Niemczech, Czechach, Słowacji, Rumunii, Bułgarii, na Węgrzech i Ukrainie. Od lat współpracujemy i cenimy wartość słowa. W praktyce wygląda to tak, że im poważniejsza firma tym większa kultura w biznesie.

Niestety spotkałem także oszołomów i kanciarzy. Aby zarobić kilka złotych gotowi byli oszukiwać i pomawiać innych. Działania które prowadzili były często oparte na zwyczajnym kłamstwie. Pod sztandarami “promocji” reklamowano kije przemrożone w zimie czy stoły  standardami odbiegające od norm. Wyrobom markowym oferowanym przez innych starano się przyklejać fałszywe metki. Większość z firm o których mówię na szczęście zakończyła działalność. I cześć im i chwała!!!!!!!

Pojawily się niestety “nowi”. “Nowi” przyswoili sobie najgorsze wzorce i przy niewielkiej kulturze ( a może przy jej braku) lansują się jak stare panny na potańcówkach. Nie wiem czy naćpali się czegoś czy tak mają pokopane pod czaszką, bo to co robią jest chore.  Na jednej ze stron wyczytałem, że firma X wychodzi ze sportowego bilarda bo inna firma, która dała Polskiemu Związkowi Bilardowemu stoły i pieniądze na jakąś imprezę poniosła marketingową klęskę. To znaczy zawodnicy skrytykowali stoły i nikt nie chce ich kupować. Mamy tutaj dwie wielkie bzdury. Po pierwsze firma X nigdy w sportowym bilardzie nie była, więc może sobie spokojnie z niego wychodzić !!??!! Duża sztuka wyjść jak jeszcze się nie weszło !!! Po drugie byłem organizatorem wszystkich najważniejszych sportowych imprez w Polsce w ostatnich 12 latach i takiej sytuacji nie było. Po każdej imprezie producenci notowali większe lub mniejsze zainteresowanie swoimi wyrobami. Był to jednak zawsze impuls do przodu. Być może szef firmy X w swoich marzeniach takie obrazki widzi, jednak są to tylko urojenia.   Co tam gadać o facecie, który lansując sprzedawany przez siebie chiński stół stwierdził, że jego największym w Polsce  konkurentem  jest “Dynamic” ( zdecydowany numer 1 europejskiego sportu), ale ten ma krzywe łuzy.  Dziwnie zapomniał, że jego wyrób, o którym potocznie się mówi 3:1 ( czyli kup trzy stoły złożysz jeden) daleki jest od doskonałości, a po kilku miesiącach gry metalowe elementy dzwonią jak kościelny na mszę. Nawet jak kupiło go kilka osób, to przy polskim “Olimpicu” - numerze 1 krajowego sportu nawet stać nie powinien. Można swoje cacko sprzedawać  za grosze, ale to pokazuje  ile jest realnie warte !!!!!!

“Pięknym” zwyczajem “nowych” jest wchodzenie na cudze imprezy i podejmowanie prób prezentowania swojej oferty. ” Nowi” obowiązkowo ubierają się w firmowe ubranka i z dumnie wypiętą piersią lansują logo szukając potencjalnych klientów. Absolutny brak kultury!!!! Wyorażmy sobie, że na “drzwi otwarte” Hondy wchodzi ekipa Fiata i zaczepiając uczestników imprezy opowiada o swoich cudach techniki.  Takiego chamskiego numeru nie wymyślili by nawet niektórzy twórcy kampanii politycznych. To po prostu nie mieści się w cywilizowanym świecie. No a może ” nowi” są z innej planety? Jak tak, to przepraszam. Nie znam zwyczajów obcych, ale osobiście niezbyt przypadły mi do gustu, więc jak wrócą do siebie to ziemia płakała nie będzie.

Marcin 



Pierwszy mistrz

2 04 2008

02.04.2008

Zakończył się pierwszy w historii polskiego bilarda turniej w odmianę 10 bil. W Katowicach zagrało prawie 180 osób, a zwycięzcą został najbardziej utytułowany nasz zawodnik Radosław Babica. Sympatyczne jest to, że w finale zagrał z “emerytem”Mariuszem Roterem, a brązowe medale powędrowały dla juniora Mariusza Skonecznego i doświadczonego Roberta Zachara. Nowa sportowa karta  nabrała więc atrakcyjnego wizerunku.  Gdybyśmy mieli spekulować przed turniejem kto zasłużył na ten ważny sukces, to obok Babicy mógłby to być Tomek Kapłan reprezentujący średnie pokolenie lub któryś z bilardzistów młodego pokolenia. W tej drugiej grupie trudno jest jednak dopatrywać się wielkich osobowości. Ciepło trzeba mówić o braciach Piekarskich, Mieszku Fortuńskim, Bartku Rozwadowskim  czy Mariuszu Skonecznym, ale tej grupie brakuje jeszcze siły przebicia. Pamiętam czasy, gdy w zestawieniu siły kadry juniorów i seniorów nie byliśmy pewni wyniku. Juniorzy z Ewaldem, Bartkowskim, Kapłanem, Skowerskim, Śniegockim, Łopotką czy Walterem kosili medale mistrzostw Europy jak zboże, a w krajowych imprezach niejednokrotnie gromili seniorów. Później kolejno eliminowali kolegów z grona kadrowiczów. Dzisiaj mamy przebłyski młodzieżowego potencjału, ale silnie świecących gwiazd nie widać. Zobaczymy jak długo taki stan potrwa.

Marcin