Dla kogo Chevrolet?

30 07 2010

Po zawodach w Kielcach coraz jaśniej robi się w polskim rankingu. Na czele Radek Babica, dwanaście punktów za nim Piotrek Ostrowski, a potem Karol Skowerski i Wojtek Trajdos. Radek ma 170 pkt i musiałby bardzo źle zagrać w dalszej części sezonu, by dogonili go gracze  spoza pierwszej piątki. Wg sondażu PZBil w końcowy sukces Babicy wierzy 24% respondentów. Gdy ruszał sezon miał 9%. Oczywiście, wtedy stawiano na Śniegockiego. Mateusz jednak ogląda walkę z trybun.  Niespodziewanie dobrze gra Ostrowski. W każdym z turniejów dochodzi wysoko, a w Środzie wygrał. Do ostatecznego rozdania jest jeszcze daleko, bo zawodników czekają 3 WiK POL TOUR i 4 odmiany mistrzostw Polski. Jak Babica dobrze zagra w World Pool of Cup ( czyli turnieju par ) to nie zdąży wrócić z Filipin na WiK POL TOUR w Warszawie. Wprawdzie jeden turniej można odpuścić ( najsłabszy wynik odlicza się z rankingu), to jednak Radek ma już słabszy występ.  Chevrolet Spark czeka w salonie Moto Auto w Kielcach. Jaki jest można zobaczyć codziennie. Kto nim wyjedzie dowiemy się w grudniu.  



A niebo było blisko

18 07 2010

Wszyscy Polacy, którzy awansowali do fazy pucharowej zawodów Bulgarian Open w Sofii wskoczyli na podium. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złotego medalu. Naszych pogodził Melkonyan Babken z Armenii, który w półfinale pokonał Dominika Zająca, a w finale Radosława Babicę. Babken tradycyjnie grał tak wolno, że oglądając jego mecze można się było zniechęcić do bilarda. Za to Trajdos mknął jak rakieta, tylko czasami w tym pośpiechu nie ustawił kierunku nawigaci i wyglądało to trochę jak zabawa przy piwie. A przy piwie popełnia się błędy. W Bułgarii zagrało 52 zawodników z 8 państw, jednak wiele osób anonsowanych wcześniej nie było. Przyczyn ich nieobecności jest kilka. Podstawową stanowi  brak wsparcia sponsorskiego. Drugą jest wysoki poziom Polaków. Chociaż często krytykujemy grę czołówki PZBil, to wyrobiła sobie ona na tyle dobrą opinię, żeby jej unikano. O starcie w cyklu Best of the East sporo rozmawiałem z Serbami, Chorwatami, Węgrami czy Czechami. Kiedyś ten turniej był łakomym, łatwym do zdobycia kąskiem. Tot, Putnik, czy Foldes górowali nad Polakami i chętnie zjawiali się po wygrane. Za nimi jechała grupa kolegów widząca szansę na nagradzane finansowo miejsca. Ona także odpadła, bo ich idole przestali wygrywać. Z tego wywodu wynika wniosek, iż nasze sukcesy zniechęciły do gry bilardzistów z sąsiednich państw. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle. Z pewnością nie jest to powód, abyśmy zrezygnowali z drogi do sportowego nieba.



Trzech awansowało

17 07 2010

Po pierwszym dniu rozgrywek Bulgarian Open do szesnastki najlepszych awansowało trzech polskich zawodników: Wojciech Trajdos, Radosław Babica i Dominik Zając. Występ zakończył Sebastian Ryłko, który odpadł w fazie grupowej. Łącznie w trzecim turnieju serii Dynamic Billard Best of the East startuje 52 zawodników z 8 państw.  Mecze prowadzone są w klubie Stix w Sofii. Obiekt wygląda bardzo dobrze, a został otwarty dwa tygodnie temu. Sensacją pierwszej fazy był awans Ukrainki Olgi Goszkowej. W fazie pucharowej pewnie wygrali Zając - 9:1 z N. Topanczevem i Babica pokonując I. Drianovskiego 9:2. Trajdos dał radę 9:8 z S. Gunevem.  Jutro Babica zagra z Bułgarem N. Armenkovem, Zając z Macedończykiem T. Doncevskim, a Trajdos z Bułgarem I. Pravtschevem.



Przed Bułgarią

14 07 2010

Kilka lat temu od 20 do 30 polskich zawodników doskonaliło swój poziom sportowy w turniejach Dynamic Billard Best of the East.  Duża część z nich korzystając  z dofinansowania PZBili łagodniej znosiła koszty udziału w międzynarodowym życiu sportowym. Mniejszy budżet Związku automatycznie obciążenia finansowe przeniósł na kluby i zawodników. Zrobiło się znacznie gorzej. Dzisiaj na liście startowej znajduje się kilka nazwisk. Do Bułgarii zgłosiło się 5 osób.  Kolejne zawody tego cyklu odbędą się na Ukrainie i Węgrzech.  W pierwszym przypadku, jeżeli WizzAir będzie miał tanie przeloty, to na wyjazd potrzeba ok. 800 złotych. Na Węgry możliwy jest wyjazd samochodem i wtedy można obniżyć wydatki. Szacuję, że wyniosą one ok. 650 złotych ( hotel, wpisowe, przejazd).    Być może w sporcie wyczynowym nie są to wielkie kwoty, ale dla przybitych upałem klubów bilardowych znalezienie wolnych środków może być problemem.  Reasumując:spadek liczby naszych zawodników grających w imprezach zagranicznych automatycznie skraca ławkę “rezerwowych”. Tracimy więc jeden z podstawowych atutów. Polska ma jeszcze kilkanaście osób mągących stanowić kadrę narodową. Czy uda się to utrzymać na przyszłość?



Kanadyjczycy nas kopiują

13 07 2010

Jadąc  autobusem przypadkowo usłyszałem rozmowę A. Martela z Kanady z M. Immonenem z Finlandii.  Gracz z Montrealu obwieścił, że w jego kraju wystartował najlepszy na świecie system szkolenia juniorów. Rozmowa się urwała, gdyż dojechaliśmy do celu. Postanowiłem jednak  wypytać Martela o szczegóły. Bardzo chętnie podjął temat i nasze spotkanie przeciągnęło się do ponad pół godziny. Otóż w Kanadzie  wstawiono stoły bilardowe do 42 szkół. Oczekuje się, że związek bilardowy powinien z tego pozyskać ok. 600 nowych graczy. Program jest w pierwszej fazie realizacji, ale informacja wygłaszana  przez Ailena spotkała się z wielką aprobatą.  Jeszcze większym szokiem dla ok. 20 zawodników, uczestników mistrzostw świata w 9-bil, była moja skrótowa prezentacja dorobku Polski.  Po raz kolejny potwierdził się fakt, iż informacje przekazywane przez nas szefom federacji narodowych są blokowane, chyba po to, aby nie wzbudzały fermentu w ich krajach. Martel, 53-letni bilardzista z Kanady jeszcze dwa razy podchodził do mnie pytając o detale naszego programu juniorskiego i gratulując nam pomysłu i realizacji.  Poświęcałem mu czas mając nadzieję, że opowie o nas za oceanem.

Polskie sukcesy w szkoleniu młodzieży były także tematem  mojego wieczornego spotkania z prezesem światowej federacji (WPA) I. Andersonem i członkiem kierownictwa Katarskiego Związku Snookera i Bilarda. Ian słyszał  już wcześniej o naszych działaniach. Teraz wyraźnie sugerował, że taki model powienien być realizowany w wielu państwach. Katar mógłby być jednym z nich.  Arabski gospodarz spotkania nie wyraził opinii o możliwości wdrożenia pomysłu, ale uważnie słychał co zrobiliśmy. Być może polski przykład kupi także Bliski Wschód.



Kupili Filipińczyków

7 07 2010

Pobyt w Doha , stolicy Państwa Katar był dobrym momentem do poznania systemu funkcjonowania sportu w tym kraju.  Rządzący krajem Emir w sporcie widzi dużą szansę na promocję Kataru. Pamiętamy relacje z okazałych Asian Games czy prestiżowych turniejów tenisowych.  Już wkrótce odbędą się tam azjatyckie mistrzostwa w piłkę nożną.  Katar ubiega się także o footbolowe mistrzostwa świata.  My mamy okazję, przez kilka lat,  zagrać w mistrzostwach świata w odmianę 9-bil. 

Na Katarze nie ma wyborów. Emir mianuje ministra sportu, a ten prezesów narodowych związków sportowych. Minister ustala także skład kierownictwa organizacji. Każdy związek otrzymuje od państwa własny obiekt sportowy, na bazie którego organizuje zawody sportowe. Ma także zapewniony budżet i wynagrodzenia dla pracowników. Mistrzostwa w 9-bil rozegrane były właśnie w “klubie”  Katarskiego Związku Bilarda i Snookera. Tak między nami, to nie była to najpiękniejsza sala na imprezę tej rangi.

Zawodnicy z Bliskiego Wschodu nigdy nie należeli do światowej czołówki. Postanowiono więc podjąć zdecydowane działania, aby podnieść ich sportowy poziom. W tym celu kilku znanym graczom z Filipin zaproponowano atrakcyjne finansowo kontrakty. Nie znam szczegółów, ale wygląda to tak, iż ok. roku mieszkają na Katarze, gdzie otrzymują dobre wynagrodzenia. Mają szkolić i grać z Katarczykami. W grupie ” pozyskanych” jest m.in. Antonio Lining. W kuluarach słyszałem, że dostaje 4.000 dolarów miesięcznie. Jak widziałem, w ostatnich mistrzostwach,  8 zawodników z Filipin grało w koszulkach z napisem Qatar.  Zobaczymy jak długo przyjdzie czekać na pierwszą międzynarodową bilardową gwiazdę z Doha. Z resztą nie tylko w tym regionie solidnie wzięto się za bilard. O tym jednak napiszę w najbliższym czasie.