Kanadyjczycy nas kopiują
13 07 2010Jadąc autobusem przypadkowo usłyszałem rozmowę A. Martela z Kanady z M. Immonenem z Finlandii. Gracz z Montrealu obwieścił, że w jego kraju wystartował najlepszy na świecie system szkolenia juniorów. Rozmowa się urwała, gdyż dojechaliśmy do celu. Postanowiłem jednak wypytać Martela o szczegóły. Bardzo chętnie podjął temat i nasze spotkanie przeciągnęło się do ponad pół godziny. Otóż w Kanadzie wstawiono stoły bilardowe do 42 szkół. Oczekuje się, że związek bilardowy powinien z tego pozyskać ok. 600 nowych graczy. Program jest w pierwszej fazie realizacji, ale informacja wygłaszana przez Ailena spotkała się z wielką aprobatą. Jeszcze większym szokiem dla ok. 20 zawodników, uczestników mistrzostw świata w 9-bil, była moja skrótowa prezentacja dorobku Polski. Po raz kolejny potwierdził się fakt, iż informacje przekazywane przez nas szefom federacji narodowych są blokowane, chyba po to, aby nie wzbudzały fermentu w ich krajach. Martel, 53-letni bilardzista z Kanady jeszcze dwa razy podchodził do mnie pytając o detale naszego programu juniorskiego i gratulując nam pomysłu i realizacji. Poświęcałem mu czas mając nadzieję, że opowie o nas za oceanem.
Polskie sukcesy w szkoleniu młodzieży były także tematem mojego wieczornego spotkania z prezesem światowej federacji (WPA) I. Andersonem i członkiem kierownictwa Katarskiego Związku Snookera i Bilarda. Ian słyszał już wcześniej o naszych działaniach. Teraz wyraźnie sugerował, że taki model powienien być realizowany w wielu państwach. Katar mógłby być jednym z nich. Arabski gospodarz spotkania nie wyraził opinii o możliwości wdrożenia pomysłu, ale uważnie słychał co zrobiliśmy. Być może polski przykład kupi także Bliski Wschód.