A niebo było blisko

18 07 2010

Wszyscy Polacy, którzy awansowali do fazy pucharowej zawodów Bulgarian Open w Sofii wskoczyli na podium. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złotego medalu. Naszych pogodził Melkonyan Babken z Armenii, który w półfinale pokonał Dominika Zająca, a w finale Radosława Babicę. Babken tradycyjnie grał tak wolno, że oglądając jego mecze można się było zniechęcić do bilarda. Za to Trajdos mknął jak rakieta, tylko czasami w tym pośpiechu nie ustawił kierunku nawigaci i wyglądało to trochę jak zabawa przy piwie. A przy piwie popełnia się błędy. W Bułgarii zagrało 52 zawodników z 8 państw, jednak wiele osób anonsowanych wcześniej nie było. Przyczyn ich nieobecności jest kilka. Podstawową stanowi  brak wsparcia sponsorskiego. Drugą jest wysoki poziom Polaków. Chociaż często krytykujemy grę czołówki PZBil, to wyrobiła sobie ona na tyle dobrą opinię, żeby jej unikano. O starcie w cyklu Best of the East sporo rozmawiałem z Serbami, Chorwatami, Węgrami czy Czechami. Kiedyś ten turniej był łakomym, łatwym do zdobycia kąskiem. Tot, Putnik, czy Foldes górowali nad Polakami i chętnie zjawiali się po wygrane. Za nimi jechała grupa kolegów widząca szansę na nagradzane finansowo miejsca. Ona także odpadła, bo ich idole przestali wygrywać. Z tego wywodu wynika wniosek, iż nasze sukcesy zniechęciły do gry bilardzistów z sąsiednich państw. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle. Z pewnością nie jest to powód, abyśmy zrezygnowali z drogi do sportowego nieba.


Opcje

Info

Odpowiedz

Musisz być zalogowany aby komentować