Polskie akcenty w Kolumbii- w drodze na World Games.

24 07 2013

Po kilku dniach w Panamie przeleciałem do stolicy Kolumbii . Ogólnie miasto zaskoczyło mnie pozytywnie.  Szerokie ulice,  specjalne linie autobusowego metra kursujące po wydzielonych pasach jezdni lub specjalnie dla nich zbudowanych drogach. Trans Milenio obsługiwane jest przez przedłużone autobusy. W tym 7- milionowym mieście położonym na 2.800 m.n.p.m  budowa metra było niemożliwa. Wymyślono więc  specjalną naziemną komunikację. Przystanki są wyposażone w elektroniczne bramki, a podróżni kupują  zielone lub niebieskie karty-bilety. Kolumbijczycy nie wiedzą dlaczego w jedną stronę jedzie się na kartę zieloną, a wraca na niebieską, ale tak twórcy pomysłu wymyślili.  Głównymi punktami do zwiedzania są; Muzeum Złota,  Klasztor na Górze  Monserrate ( 3.200 m.n.p.m. ) oraz  Plac Bolivara wraz z przyległymi romantycznymi uliczkami dzielnicy La Candelaria. Tam jest Pałac Prezydenta ,  Pałac  Arcybiskupa, Katedra , Pałac dawnego Wicekróla Hiszpanii, teatry  oraz wiele starych, odrestaurowanych obiektów. Ogólnie bardzo fajnie.  W wąskich uliczkach  toczy się życie handlowe.  W tym rejonie sporo jest różnych służb pilnujących porządku, od Gwardii Prezydenckiej zaczynając , przez policję , aż do licznych pracowników agencji ochrony.  Generalnie nie przeszkadzają. Pijąc kolumbijską kawę ( fatalnie zaparzoną) przyglądałem się ich pracy. Chłopcy w większości koncentrowali się na przechodzących dziewczynach. Czasem pokierowali ruchem, a koło siedziby prezydenta przejrzeli większe torby.  Ku mojemu zaskoczeniu w Bogocie nie jest tanio.  W tradycyjnych małych barach , którym dalibyśmy od 0 do 1 gwiazdki za obiad trzeba zapłacić ok. 7-8 euro ( 21.000-24.000 peso) . W ładniejszych restauracjach od 12-18 euro.   W  Muzeum Złota, największym historycznym skarbcu kultury tego kruszcu na świecie,  jest co oglądać. Sympatyczne, że można robić zdjęcia i swobodnie poruszać się po salach.  W niedzielę wejście jest bezpłatne.  Na Monserrate wjeżdża się kolejką linową lub szynową. Koszt takiej przyjemności to 4.600 peso w jedną stronę ( 1,50 euro). Widok z góry na miasto jest imponujący.  Dookoła kościoła znajdują się rzeźby  przedstawiające drogę krzyżową Jezusa.  Trzeba jednak uważać, bo wysokość robi swoje.   Z bilardem zderzyłem się dwukrotnie.  Stół bilardowy znajdował się w hotelu ALOFT, w którym mieszkałem.  Mebel niebrzydki, bile fatalne,  a sukno najtańsze z możliwych ( pełny koc) .  W jednej z uliczek obok Placu Bolivara jest sklep bilardowy. Na ekspozycji ok. 40 kijów ( wszystkie z wkręcanymi końcówkami) ,  4 małe stoły ( karambolowe) i kilka akcesoriów. Niestety personel ( podobnie jak wszędzie) mówił tylko po hiszpańsku więc trudno się było dogadać.  Ceny za to mają wymarzone ?. dla sprzedawców.  Chciałbym sprzedawać w takich cenach. Polskie akcenty były trzy: obrazy z papieżem  dostępne   licznych sklepach z dewocjonaliami;  wódka Belweder widoczna w sklepach i knajpkach oraz ?. mknący po ulicach Polonez. Taki widok dla Polaka na obczyźnie jest budujący.  Kolejnym moim punktem podróży jest Cali, miasto gospodarz World Games.


Opcje

Info

Odpowiedz

Musisz być zalogowany aby komentować