Dużo rozmawiałem podczas Polish Open o wyniku kontroli antydopingowej, która potwierdziła niedozwoloną substancję u Mateusza Śniegockiego. Wszystkim serdecznie dziękuję za szczerość wypowiedzi. Już na pierwszy rzut oka widać, że wiedza w zakresie sportowego dopingu jest niewielka. To z pewnością rodzi dodatkowe spekulacje. Kilka wątków postaram się wyjaśnić, inne przedstawię tak jak widzieli je moi rozmówcy.
1. Tezą z którą nigdy wcześniej się nie spotkałem, to stwierdzenie, że Śniegocki otwarł nową kartę w naszej bilardowej historii. Moi rozmówcy skłaniają sie ku poglądowi, że wpadki Trajdosa, Derka czy Łopotki to głupota. Śniegocki natomiast z premedytacją wybrał lek, który zawiera acebutolol, bo szukał wsparcia w grze. Przekonywali mnie, że jest na serce wiele środków bez tego składnika i gdyby lekarz wiedział o sportowym życiu Mateusza nigdy by mu go nie zapisał.
Nie komentuję !!!
2. Druga teza brzmiała, że winny jest PZBil, bo powinien monitorować co robią zawodnicy. Na pytanie jak to robić w przypadku kilkuset osób, które mogą przecież mieć zmieniane leki kilkakrotnie, dokładnej odpowiedzi nie było. Była sugestia, żeby wpisywać to w kontrakty np. dla kadry narodowej.
W tym przypadku pozwolę sobie na komentarz. Zgodnie z ustawą o sporcie i przepisami WADA to zawodnik jest zobowiązany przestrzegać obowiązujących przepisów. Sprawa zdrowia jest jedną ze sfer ustawowo chronionych. Kiedyś, gdy lekarz wystawiał zwolnienie lekarskie wpisywał, że mieliśmy grypę , anginę itp. Teraz wpisywany jest tylko numer choroby. Lekarz zobowiązany jest przestrzegać tajemnicy zawodowej i nie udzielać osobom trzecim informacji o chorobach pacjenta. Uregulowania w sporcie wyczynowym są proste. Każdy uprawiający sport musi posiadać odpowiednie badania zdrowotne na podstawie, których specjalista czyli lekarz określa czy jest zdolny do uprawiania danej dyscypliny czy nie . Takie badania obligatoryjnie PZBil wprowadził. Zgodnie z nimi Mateusz posiadał zgodę na bilard.
3. Teza trzecia brzmiała : winny jest trener, bo Mateusz coś brał i nikt go nie uprzedził, że jest to szkodliwe. Ponieważ jestem trenerem kadry odpowiadam: chcę wierzyć w dobre intencje Mateusza, chociaż jak uczy życie czasami sami nie jesteśmy pewni co byśmy zrobili w określonych sytuacjach. Niestety Mateusz nigdy nie informował o lekach, które miałby brać, a raczej wizytami na siłowniach prezentował się jako osoba o wysokiej sprawności i dobrym zdrowiu. Zauważmy, że w testach sprawnościowych, które wykonywała kadra Śniegocki wypadał rewelacyjnie. W Chorwacji, podczas mistrzostw Europy też często chodził do siłowni. To dodatkowo odsuwało wszelkie podejrzenia.
3. Teza czwarta. Nie obchodzi mnie czy celowo, czy niecelowo Śniegocki brał ten środek. Miał nad nami przewagę i to jest nieuczciwe. Nawet, gdy wiedział o wynikach kontroli grał w lidze. Ciekawe czy przerwał leczenie, albo zmienił lek.
4. Teza piąta. Jeden groźny rywal wypadł. Robi się miejsce. Może będzie dla mnie !!!! To jest jak w meczu: kto popełni więcej błędów ten przegrywa. Teraz on się pomylił.
W Światowej Federacji Bilardowej trwa dyskusja. PZBil monituje o decyzję, albowiem zawieszenie w próżni nikomu nie służy. Odpowiedź brzmi, że postarają się zadecydować tak szybko jak będzie to możliwe. Czas uzbroić się w cierpliwość, chociaż Mateuszowi zazdrościć nie ma czego.