Pobici w Austrii

26 04 2009

Kadra narodowa wróciła z indywidualnych mistrzostw Europy. Ogólnie można podsumować, że zostaliśmy pobici.  Dwa razy mieliśmy medalowe emocje. W meczach  decydujących o wejściu na podium zagrali  Adam Skoneczny ( w odmianę 8 bil) i Katarzyna Wesołowska ( odmiana 14/1). Przegrali jednak swoje mecze  zajmując ostatecznie wysokie 5 miejsce.  Co ważne, na tą dwójkę generalnie nikt nie stawiał. Adam, jeszcze na kilka dni przez wyjazdem do Austrii próbował oddać swoje miejsce bratu. Kasia mająca niewielkie europejskie  doświadczenie gdyby awansowała do fazy pucharowej byłaby oceniona poprawnie. Lokomotywy drużyny przegrzały silniki i para poszła w powietrze.  U Śniegockiego, który chyba najsolidniej przygotowywał się do startu starczyło energii na dwa 9-te miejsca ( odmiany 14/1 i 9-bil).  Jeden raz 9-ty był Karol Skowerski ( odmiana 9-bil). Pozostałe wyniki w mojej ocenie nie warte są komentarza. Najgorzej z panów wypadł Tomasz Kapłan. Blask srebrnego medalu ME z 2005 roku już przybladł i wychowanek Ósemki Rzeszów  wyglądał przy stole bardziej na amatora-debiutanta niż potencjalnego fawotyta. Przestraszony i sparaliżowany grał Radosław Babica. Brakowało mu pewności i odwagi. Daleki od oczekiwanego ponownie był występ najlepszej polskiej bilardzistki. Karolina Stawarz w 14/1 i 8-bil zagrała fatalnie. Do 9-tego miejsca doszła w 9-bil. Ale jej potencjalne możliwości są znacznie większe.  W tym przypadku moja recepta jest bardzo krótka. Albo Karolina zacznie startować w większej liczbie zawodów, albo dajmy szansę innym!!! Izabela Łącka także zagrała gorzej niż przed rokiem, ale zarzucić jej brak chęci walki nie można. Jedynie w meczu, a w zasadzie już przed meczem  z Jasmin Ouschan zachowała się jak totalny amator uznając swoją przegraną.

Podsumowując: wracamy z drugich mistrzostw Europy na tarczy. Panowie po drodze mieli jeszcze katastrofalne mistrzostwa świata na Filipinach. W oczach zatraciliśmy radość sportowego sukcesu, a mamy jedynie małe finansowe cyfry. O tych dużych wygranych mówimy, ale niewiele robimy aby je zdobyć. Bardziej liczymy na łud szczęścia, niż na ciężko zapracowany bochen chleba.  Na spotkaniu z kadrowiczami, podsumowującym ich występ w Austrii, powiedziałem, że to co robią jest wielkim oszustwem. Poprzez minimalną pracę treningową oszukują siebie i kierownictwo PZBil. W mojej ocenie Związek stał się dla niech darmowym biurem podróży, a ci którzy walczą o jak najlepsze warunki dla nich są po prostu naiwniakami.  Jestem ciekawy czy te słowa do kogoś dotrą. Po dwóch latach klęski powinny !!!


Opcje

Info

Odpowiedz

Musisz być zalogowany aby komentować