Ostatni rzut “Amatora”?
29 11 2011Turniej finałowy zorganizowany w Łodzi zakończył kolejną edycję cyklu Bilard Sport Amator Challenge. Jak głosi komunikat PZBil w sportowej zabawie uczestniczyły 32 kluby i ponad 1.000 zawodników. Jak na wyjątkowo ciężkie czasy jest to wynik godny pochwały. Czy jednak “Amator ” nie traci dawnej świeżości? Gdy wymyśliłem tej turniej w kraju niewiele ośrodków organizowało cykliczne imprezy. Był POL TOUR, ale on dla wielu był i jest za wysoką poprzeczką oraz druga liga, w której indywidualnego sukcesu nie sposób osiągnąć. Również nagroda w postaci 10.000 złotych przyciągała. Przede wszystkim zachęcająca jednak była peryspektywa braku w imprezie najlepszych polskich bilardzistów. Z założenia przyjąłem, iż czołówka ma walczyć gdzie indziej, a tutaj ma być miejsce dla drugiego składu. Alternatywą dla tego rozwiązania są organizowane turnieje z forami . Taki wariant na szczeblu centralnym jest jednak nie do przyjęcia. Dzisiaj za przykładem “Amatora” narodziły się regionalne imprezy. Stanowią ciekawą alternatywę i dają większe szanse na sukces. W “Amatorze” nie tylko trzeba wygrać lokalnie. Trzeba być najlepszym wśród liderów z innych ośrodków, a tutaj jak widać nie jest łatwo. Przeważnie potencjalni liderzy nie są zwycięzcami. Co jednak daje temu turniejowi przewagę nad pozostałymi imprezami ? Po pierwsze tytuł Mistrza Polski Amatorów nadany przez Polski Związek Bilardowy jest czymś na całe życie. Po drugie ambitni nie stają w pół drogi. Grać w bilard i nie spróbować zagrać w ogólnopolskiej imprezie, to jak pocałunek przez szybę. Po trzecie mistrz otrzymuje dzikie karty do mistrzostw kraju mężczyzn. To bonus, który może się już nigdy nie powtórzyć i nie otrzymuje się go w inny sposób. Warto zatem spróbować. Biorąc pod uwagę te argumenty wierzę, że “Amator” będzie istniał. Jeżeli nawet okresowo będzie przeżywał chwile lepsze i gorsze, to i tak jest najlepszym z istniejących pomysłów.