I po mistrzostwach.
10 09 2011Powoli dochodzę do siebie. Mistrzostwa świata dobiegły końca 4 września , ale ostatni gość- prezes federacji światowej, wyleciał cztery dni później. Myślę, że jest już czas na spokojniejsze podsumowanie. Ogólnie nieskromnie powiem, że odwaliliśmy kawał solidnej roboty. Opłacało się walczyć o prawa organizacji turnieju, opłacało się pracować po 16 godzin dziennie. Pozyskując imprezę daliśmy zawodnikom niepowtarzalną szansę walki o światowe laury, a oni tą szansę wspaniale wykorzystali. Za to należą im się wielkie brawa. Z pewnością, gdyby turniej był w Gwatemalii czy na Filipinach walczyłby tylko Wojtek Szewczyk, który jako mistrz Europy miał nominację z puli EPBF. Nie byłoby ” dzikich kart” i startu w eliminacjach, czyli nie byłoby Czupryńskiej, Kudlika i Piekarskiego !!!! Nie byłoby także możliwości prezentacji polskiego bilarda tak dużej grupie osób z innych kontynentów. Jak wielu z Was zobaczyło na oficjalnej stronie mistrzostw, włożyliśmy sporo pracy w promocję imprezy. Na ok. dwa tygodnie przed turniejem na rynku w Kielcach wystawiliśmy stół bilardowy i wspólnie z Radiem Kielce przez 2 godziny promowaliśmy imprezę. W nagraniach w Radio byłem 3 razy, a komunikaty pojawiały się codziennie . Gościłem także w studio TVP w Kielcach. Poza tym wyemitowano 3 materiały informacyjne. Prasa lokalna sporo pisała o imprezie. Równolegle wynajęliśmy duży bilbord ulokowany na jednym z osiedli i przyczepę reklamową, którą ciągnął samochód. Ponad 400 km zrobiła ona po Kielcach. Do przyczepy przymocowany był głośnik, więc przez wiele godzin przekazywaliśmy tą drogą komunikaty o mistrzostwach. Na 6. dużych skrzyżowaniach umieściliśmy plansze reklamowe, a na hotelu baner mistrzostw. Do tego 1000 zaproszeń z bilardowymi brelokami rozdanych nas ulicach i w biurach. Były także plataty. Nasi goście uczestniczyli w otwarcach roku szkolnego w Bilczy i Bodzentynie. Tam mamy sekcje bilardowe. Aby lepiej poznali polską kuchnię urządziliśmy wieczór w “polskiej chacie” gdzie prezentowaliśmy nasze regionalne dania. Spróbowali ogórkowej, żurku, bigosu, żeberek w miodzie, klusek śląskich, kabanosów, oscypka i miodu pitnego. Był także kieliszeczek bimbru. Wiem, że wielkie wrażenie zrobiły kamery TVSports witające ich na lotnisku Okęcie, kapela ludowa grająca na wejściu do hotelu oraz otwarcie z występem zespołu młodzieży niepełnosprawnej i wspaniałymi wokalistkami. Dla wielu uczestników zaskoczeniem był także zestaw gości, który w otwarciu uczestniczył. Między innymi był senator RP, posłowie, wicemarszałek i dyrektorzy departamentów. Gdy podczas wielu imprez w Europie najważniejszym gościem jest dyrektor hotelu w którym gramy, obecność u nas VIP-ów pokazała różnicę w poziomach organizacji turniejów. Na zakończenie zaprosiliśmy wszystkich na karaoke do naszego klubu. zarówno rodzice jak i młodzież bawili się wspaniale. Wyczuwało się fantastyczną, przyjacielską atmosferę. Gdy chwilę usiadłem obok szczęśliwego Jurka Kudlika ( ojca Marka) podchodzili do nas szefowie ekip i zawodnicy dziękując za rewelacyjną imprezę. To były ciepłe i budujące słowa. Amerykański adwokat patrząc na wspaniałą integrację młodzieży powiedział, że to co zrobliśmy dla dzieci jest fascynujące i drzwi jego domu są dla nas otwarte. ” Gdy otrzymaliśmy informację, że turniej jest w Polsce byliśmy pełni obaw o bezpieczeństwo naszych dzieci. Jesteśmy w szoku jak te informacje były nieprawdziwe” wyjaśniał mi ojciec kanadyjskiej zawodniczki. A prezes WPA z Australii ” Świat o was nic nie wie, no może coś wie Europa, ale Polska dla ludzi z innych kontynentów jest nieznana. Jechałem tutaj przygotowany na najgorsze. Teraz jestem pierwszym ambasadorem namawiającym do odwiedzenia waszego kraju”. Niestety dotknęły nas także zachowania i oceny pełne zawiści i zazdrości. Sukces rodzi wrogów szkoda, że są z naszego kontynentu.
Niestety nasz sukces wywołał także